Espais literaris de Jesús Moncada

Redéu, quin viatge!

Redéu, quin viatge!

  1. Català
  2. Aragonès
  3. Castellà
  4. Francès
  5. Polonès
  6. Txec


Llegit per Witold J. Maciejewski

Do diaska, co to była za podróż! Łódź sunęła jak diabli, a rzeka ryczała. Przeskakiwaliśmy wiry i kamienie, które nieboszczyka przyprawiłyby o drżenie. Włos jeżył mi się na głowie, ale stary sterował niewzruszony, trzymając rumpel steru między nogami. Przy każdym zagarnięciu wiosłem czułem za sobą dyszenie Segarry, który wiosłował od strony rufy, a Paralitka wbijała kopyta w węgiel. Z ławki widziałem głowę Chrystusa z otwartymi ustami, z których, rzec by można, wyrywało mu się przedśmiertne rzężenie. Wiosła wyginały się tak, że omal nie poszły w drzazgi, fale waliły w burtę. Kiedyśmy się zbliżali do pewnego kamienia w pobliżu Faió, stary aż cały stężał. Prąd był bardzo silny i niósł nas prosto na skały.

– Zostaw wiosło, Manel! – krzyknął wujek – A wy dwaj wiosłować z całej siły!

Ja przestałem, ale po drugiej stronie Moles i Segarra wypruwali z siebie żyły. Dzięki temu manewrowi łódź przecięła prąd ukośnie, aby ominąć kamień. Woda bryzgała, rozbijając się o skały. Byliśmy już bardzo blisko skał, gdy usłyszałem trzask. Dulka Segarry rozleciała się w drzazgi, a on pacnął plecami o pokład na rufie. Kiedy wiosło prysło, dziób gwałtownie skręcił ku skale. Krew stężała mi w żyłach.

– Zabijemy się! – wybuchnął Moles.

Historie z lewej ręki, Przybór rzeki. Trad. al polonès de Witold J. Maciejewski, Biblioteka Telgte, Poznań 2006.

© 2009-2021 Espais literaris de Jesús Moncada · Disseny de Quadratí